Kibic w pubieOd jakiegoś czasu coraz większą popularnością cieszy się u nas oglądanie wszelkiego typu imprez sportowych w pubach. Jeszcze kilka lat temu sytuacja taka była nie do pomyślenia, a dziś - praktycznie nie ma większej imprezy sportowej, której nie oglądalibyśmy (lub nasi znajomi, a często razem z nimi) właśnie w pubach, w szeroko pojętym tego słowa znaczeniu.
Nie łudźmy się nie jest to polski wynalazek - przywędrował do nas (jak większość codziennych nawyków) z zachodu, co wcale nie oznacza, że jest to coś złego (chociaż najczęściej przeszczepiamy na swój grunt złe nawyki). Prawdopodobnie zwyczaj ten nie przyjął by się u nas gdyby nie działalność kodowanych stacji komercyjnych (i kto powiedział, że są one bezużyteczne). Wszystko zaczęło się w połowie lat 90-tych, kiedy to złamano monopol telewizji publicznej na przekazywanie najistotniejszych (i najważniejszych z punktu widzenia kibica) imprez sportowych. Pojawiające się na rynku nowe stacje właśnie w transmisji imprez sportowych widziały swoją szansę na zaistnienie na zmonopolizowanym do tek pory rynku telewizyjnym. Na nic zdały się lamenty i narzekania kibiców na naszą ukochaną telewizję publiczną, że przegrywa kolejne batalie o prawa transmisji (głównie piłki nożnej - bo od tego się to zaczęło). Coraz mniej dobrego sportu można było zobaczyć w stacjach publicznych, a coraz więcej w stacjach kodowanych. Ponieważ polski kibic do najzamożniejszych nie należy, przez jakiś czas pozbawiony był rozrywki na najwyższym światowym poziomie. Dość szybko okazało się, że występującą lukę można w dość sprawny (i tani dla kibica) sposób zapełnić. Jak grzyby po deszczu w pubach zaczęły pojawiać się telewizory z dekoderami wiodących na rynku stacji , w których można było zobaczyć na żywo transmisje z najciekawszych imprez. Jak każda nowość w pierwszej kolejności została ona zaakceptowana przez młodzież, ale w krótkim czasie dołączyli do nich i starsi kibice. Teraz połączona brać kibiców mogła nadal dopingować swoich ulubieńców, a większe skupisko ludzi zapewniało atmosferę zbliżoną do atmosfery stadionowej.
Dla większości właścicieli pubów był to złoty interes. Zakupienie nawet kilku dekoderów nie stanowiło dla nich zbyt wielkiego problemu, a zyski ze jakie osiągali przez ten czas w zupełności pokrywały koszty ich utrzymania i pozwalały solidnie jeszcze przy tym zarobić. Dla samych kibiców również był to dar z nieba. W końcu można było wyskoczyć na piwko ze znajomymi, pokibicować swoim faworytom, bez obawy o własne życie(wiadomo jakie są nasze stadiony), a co najważniejsze zawsze było się blisko domu, co w przypadku powrotów niejednokrotnie było atutem nie do przecenienia. Wszyscy byli zadowoleni i w zasadzie mogło by tak być do dziś, ale...
Jak zwykle w takich przypadkach, nic co jest piękne nie może trwać wiecznie. Telewizja publiczna przeszła do kontrataku i powoli zaczęła skupywać prawa do transmisji najważniejszych imprez sportowych roku. W tej chwili nie ma ona jeszcze zdecydowanej przewagi w tym segmencie rynku, ale coraz więcej imprez sportowych będzie pokazywanych w TVP. I tutaj widzę zagrożenie dla naszego nowego zwyczaju. Nasi kibice są nadal przede wszystkim domownikami - w momencie gdy tę samą imprezę będzie można zobaczyć w domu i pubie większość z nas wybierze domowe pielesze. Spadek zainteresowania transmisjami w pubach można było zobaczyć już w momencie gdy nasza telewizja zaczęła pokazywać na żywo występy reprezentacji narodowej w piłce nożnej. Te same puby świeciły wtedy pustkami, gromadząc tylko najbardziej wytrwałych kibiców, którym nowy sposób kibicowania przypadł do gustu.
Tak więc staliśmy się świadkami powstania nowego typu kibica: kibica barowego. Dla kibiców poszukujących nowych wrażeń pojawiły się w ostatnich miesiącach nowe możliwości: transmisje z imprez sportowych w kinach. Ciekaw jestem, czy taki sposób kibicowania przymnie się u nas podobnie jak kibicowanie w pubach. Krzysztof 'Kikol' Lorencki |